Insulinooporność, cukrzyca, choroby serca, otyłość – nie, to nie są konsekwencje stosowania produktów ZERO KALORII! To konsekwencje cheat meali i objadania się „normalnym” jedzeniem dostępnym w sklepach i będących składnikiem diety przeciętnego Polaka!
Dzisiejszy temat, który poruszę, jest bardzo kontrowersyjny i zawsze wywołuje sporo emocji – produkty ZERO KALORII.
Pomyśl chwilę, zastanów się i odpowiedz sobie na pytanie: jak często widziałaś artykuły pt. „produkty zero kalorii to sama chemia” lub „rakotwórcze produkty zero w sprzedaży”. Jak często czytasz artykuły typu „biały cukier to śmierć”? Często, prawda? Wiesz dlaczego? Dlatego, że zewsząd jesteśmy zarzucani tytułami, które mają się „klikać”. Im bardziej kontrowersyjny tytuł, tym więcej wejść na daną stronę. Im więcej wejść, tym autor bardziej się cieszy i jest bardziej doceniony przez swojego pracodawcę. A prawda o produktach zero kalorii? Kto by się przecież prawdą przejmował 😊 Ważne, że tytuł Cię skusił i weszłaś. Ja jestem znana z obalania mitów i tak też będzie tym razem.
Żeby omówić temat produktów zero kalorii, trzeba poruszyć jedną bardzo ważną kwestię – stan naszego środowiska.
Delikatnie mówiąc – nie jest dobrze. Polskie miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych na świecie. Na wsiach kury, krowy i świnie są „produkowane”. Rzeczy, które dzięki nim mamy do jedzenia niewiele mają wspólnego z prawdziwie wiejskim produktem. Pola pryskane są wszystkim, co poprawi ilość i jakość plonów. Nie ma się co dziwić, rolnik chce zarobić na utrzymanie rodziny. Dlatego musimy sobie uświadomić jedno – to, co spożywamy, nigdy nie jest w 100% zdrowe. Wybierając produkty, musimy się więc skupić na dokonaniu świadomego wyboru, często wybierając mniejsze zło.
Jeżeli oglądasz moje filmy z kuchni, to wiesz, że nie mam obaw przed produktami zero kalorii.
Dzieje się tak przede wszystkim, dlatego że czytam skład, a potem porównuje go z „normalnym”, jak wiele osób to nazywa, jedzeniem. Produktów zero kalorii używam głównie z następujących powodów:
- dzięki ich zastosowaniu nadal mogę jeść smaczne, często bardzo słodkie dania bez zwiększania ilości kalorii w diecie, ponieważ nie zawierają one cukru i tłuszczu
- dzięki ich zastosowaniu mogę spożywać słodkie napoje, które w wersji z cukrem są prawdziwymi bombami kalorii
- dzięki ich zastosowaniu moje posiłki mają mniejszy ładunek glikemiczny, co przekłada się na lepsze działanie gospodarki cukrowej, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo insulinooporności czy cukrzycy typu 2.
Jednak najważniejszy powód to fakt, że dzięki tym produktom moje dania mają zdecydowanie większe walory smakowe. Oznacza to, że nie odczuwam potrzeby na cotygodniowe cheat meale, które dla większości osób kończą się obżarstwem przez cały weekend.
To nie temat o posiłkach oszukanych, ale teorie, że przyspieszają one metabolizm i/lub są ważnym elementem zdroworozsądkowej i skutecznej diety, możemy włożyć między bajki. Cheat meale powodują zaburzenia odżywiania i złą relację z jedzeniem oraz marnotrawią efekty Twoich starań. Co ciekawe, najwięksi krytycy produktów zero kalorii to osoby, które co weekend mają cheat meal, czyli w przeciągu kilku godzin ładują w siebie takie ilości konserwantów, tłuszczów utwardzonych i cukrów, że osoby stosujące dietę i produkty zero kalorii nie spożyją takich ilości przez miesiąc lub dwa!
Sosy zero kalorii to najpopularniejszy produkt z gamy produktów zero.
Sosy te dzielimy na słodkie (nazywane też syropami) i wytrawne. Słodkie występują w smakach takich jak mleczna czekolada i słony karmel. Natomiast sosy zero kalorii wytrawne występują w takich smakach jak sweet chilli, kebab czy burger. Wszystkie te sosy składają się głównie…..z wody! Tak, dobrze przeczytałaś – ich główny składnik to woda 😊 Jak więc możliwe, że mają one dobry smak? Dzięki zastosowaniu aromatu oraz substancji słodzącej.
Substancją słodzącą jest sukraloza. Na temat sukralozy jest cała masa badań. Począwszy od tych wychwalających tę substancję, poprzez badania mocno negujące jej udział w żywności. Na tę chwilę jasno jednak wynika, że jest to substancja bezpieczna dla człowieka. Według prawa Unii Europejskiej substancja ta może być (i bardzo często jest) dodawana przez producentów. Dodawana jest do przetworów nabiałowych z owocami, lodów, dżemów, galaretek, wyrobów czekoladowych, gum do żucia czy nawet musztardy.
Za gęstość produktu odpowiada guma ksantanowa oraz guma celulozowa.
Obie substancję są tak bezpieczne, że nie ma nawet dla nich przewidzianych żadnych norm/ograniczeń w stosowaniu. Występują także w produktach, które znamy z półek sklepowych. Guma ksantanowa jest rodzajem błonnika pokarmowego, rozpuszczalnego w wodzie i może hamować wzrost poziomu cukru we krwi oraz obniżać stężenie cholesterolu, więc wykazuje nawet działanie prozdrowotne.
Na koniec mamy dwie kontrowersyjne substancje, a mianowicie konserwanty w postaci benzoesanu sodu oraz sorbinianu potasu.
Pierwsza w naturalnym środowisku występuje w jagodach, żurawinie czy grzybach. Jednak zapotrzebowanie na nią jest tak ogromne, że produkowana jest w sposób syntetyczny. Jej zadanie to hamowanie rozwoju pleśni, drożdży oraz bakterii. Z tego powodu znajduje się ona w większości produktów spożywczych. Dzieje się tak, ponieważ w innym wypadku data przydatności do spożycia tych produktów byłaby tak krótka, że praktycznie nie mielibyśmy możliwości ich nabycia w sklepie. Sorbinian potasu to organiczny związek chemiczny, który ma podobne właściwości do benzoesanu sodu i często występuje z nim w parze. Używany jest jako środek konserwujący do żywności, zwłaszcza pieczywa, serów i serników (oraz innych ciast i wypieków), wina, napojów gazowanych oraz czekolady.
Produkty zero kalorii – czy takie straszne?
Straszne, co? O ile decydując się na produkty zero kalorii, zdajemy sobie sprawę, że nie spożywamy naturalnego produktu, to już w przypadku zjedzenia jogurtu owocowego czy podarowania dziecku czekolady, nie zdajemy sobie do końca sprawy, że w tego typu produktach ilość występujących konserwantów, barwników i aromatów jest tak duża. Czy jest to dla nas szkodliwe? Nie wiadomo. Wiem jednak, że lepiej spożyć produkt z konserwantem niż produkt, który zaczyna się już częściowo psuć i jest w nim sporo bakterii, grzybów czy drożdży. Mniejsze szkody wyrządzi też słodzik niż ogromna ilość cukru dodanego lub naturalnie występującego w produktach czy też syrop glukozowo-fruktozowy.
No i najważniejsze – produkty zero kalorii to TYLKO DODATEK DO DANIA, a nie jego główny składnik! Powoduje to, że finalnie ilość konserwantów i słodzika przypadająca na cały posiłek jest mała, lub nawet bardzo mała. Nie są to produkty, które je się bezpośrednio z opakowania, jak np. ciastka, batoniki i cukierki. To dopiero jest bomba chemii z dodatkiem byle jakiego tłuszczu i masą cukru.
Na koniec artykułu zostawiłam dwie inne grupy produktów ZERO: olej w sprayu (PAM) oraz smakowe saszetki do rozpuszczania w wodzie.
Tłuszcz w sprayu to nie jest magiczny tłuszcz, który nie zawiera kalorii 😊 To „zwykły” tłuszcz (w zależności, który wybierzemy np. olej rzepakowy, czy oliwa z oliwek), który poprzez rozpylanie przez specjalny aplikator rewelacyjnie pokrywa powierzchnie np. patelni czy blaszki, przez co praktycznie nie dostarcza nam kalorii lub dostarcza ich bardzo niewielką ilość. Jedno opakowanie zawiera ponad 500 porcji, czyli 500 krótkich „psiknięć” sprayu. Żeby pokryć całą patelnię, wystarczą 3-4 porcje, które łącznie dostarczą nam nie więcej niż 5-10 kalorii. Dla przykładu: żeby pokryć patelnie standardowo, musimy użyć minimalnie 10 g (jak nie 20 g) tłuszczu. Daje nam to prawie 100 (lub prawie 200) kalorii! 200 kalorii to prawie pół tabliczki czekolady!
Natomiast słodkie smakowe saszetki do rozpuszczania w wodzie to jest produkt bardzo nisko kaloryczny, a nie produkt zero. Saszetki występują w kilkudziesięciu smakach i nie zawierają sztucznych barwników, aromatów, konserwantów oraz cukru. Rozpuszczając jedną saszetkę w 1,5 l wody (6 szklanek) w jednej szklance mamy zaledwie około 2 kcal! Jest to znakomita alternatywa dla wszystkich słodzonych napojów, napojów gazowanych oraz świeżo wyciskanych soków, które są prawdziwą bombą cukrową. Nie mającą nic wspólnego ze zdrowym żywieniem! Dla przykładu szklanka soku świeżo wyciskanego z pomarańczy ma aż około 25 g cukrów, czyli około 100 kalorii! To równowartość 5 łyżeczek cukru! Zaraz powiesz, ale ma witaminy 😉 Tak, ma witaminy – jak każdy owoc czy warzywo. Jednak nie posiada ilości witamin, których spożycie byłoby warte pochłonięcia równowartości 5 łyżeczek cukru…
Jak widzisz, nie taki diabeł straszny jak go malują 😊 Jednak ustalić trzeba jedno: produkty zero kalorii nie są produktami, których spożycie bezpośrednio przekłada się na poprawę Twojego zdrowia.
Pośrednio wpływają one na zdrowie, bo zastępują cukier, zapobiegając w ten sposób insulinooporności oraz nadwadze. Nie oznacza to jednak, że masz jeść te produkty na łyżeczki, bez ograniczeń. Wykorzystaj je jako dodatek do swoich dań, dzięki czemu poprawisz ich smak. Zaowocuje to tym, że dbanie o szczupłą sylwetkę stanie się przyjemniejsze, a na słodkie ciacho z koleżanką umówisz się świadomie bez wyrzeczeń, ponieważ skończy się co weekendowe podjadanie czekolady na poprawę humoru 😉
Ps. Sosy wytrawne lub słodkie syropy, które zawierają około 1 kalorię w porcji, także zaliczamy do produktów ZERO.
Przeczytaj również o tym 👉 czy od węglowodanów się tyje.
Artykuł ten nie jest przeznaczony do diagnozowania, ani leczenia chorób. Nie jest alternatywą do kontaktu z lekarzem, ani nie nakłania do zaprzestania leczenia. Zastosowanie się do treści zawartych w tym artykule jest wyborem czytelnika i przejmuje on pełną odpowiedzialność za swoje czyny.
15 komentarzy
Super artykuł, przyznam, że i ja się zastanawiałam „ile w tym chemii”. Artykuł rozwiał moje wątpliwości i przechodzę do zamówienia 😊
Świetny artykuł.. Wchłonełam wiedzę i będę stosować. Dziękuję bardzo Alicjo😄
No i teraz wszystko jasne.Dziękuje za tę wiedzę.
Kupiłam sosy są przepyszne, a krem adwokat petarda!! Artykuł godny uwagi, dziękuję Alu za wiedzę, którą się dzielisz.
Ja tam nie zastanawiam się nad tym czy to chemiczne czy nie, bo patrząc czym faszerują nas „zdrowe” produkty to i tak nie ma zbyt dużego znaczenia, bo w tej chwili niestety z każdej strony jesteśmy bombardowani chemia, a przede wszystkim mocno uzależniającym cukrem.
Myślę, że wyeliminowanie choćby cukru z diety daje rewelacyjne efekty nie tylko przyczynajac się do lepszej sylwetki, ale i lepszej pracy tarczycy, trzustki i całego organizmu. Zawsze są jakies plusy i minusy, ale ja dzięki przepisom i produktom Alicji widzę poprawę w kondycji, a przede wszystkim spadek na wadze 😉 więc idę w to jak w dym 😘
Alunia, jak zwykle w punkt. Mnie najbardziej śmieszą osoby walczące z produktami „zero” przegryzając w międzyczasie Marsika nafaszerowanego chemią, który ma jej 100 razy więcej niż łyżeczka Twojego sosu. Czytajcie etykiety Kochani😁
Dziewczyny 😊 Kobietki chce zakupić ebok
I oczywiście nie odrazu wszystkie produkty od czego powinnam zacząć? bo to nie jest takie proste, dla tego że patrząc na spis muszę mieć wszystko ale na start tak z umiarem chciałbym zrobić. Czy może ktoś mi doradzić?? Pomoc
Cześć Karolina 🙂 Zacznij od przeczytania e-booka, a następnie na jego podstawie ułóż sobie spis posiłków. Wtedy będziesz wiedzieć co zakupić. Pamiętaj że smaki sosów, smaki odżywek itd. możesz dowolnie wymieniać. Produkty zero to są z kolei dodatki które nie zawsze musisz do danego dania mieć. Powodzenia 🙂
Super artykuł.Dopiero zaczynam drogę z e-bookem i ćwiczeniami. Przepisy super, mój syn podjada moje dania 😁😁. Wszystko pyszne.
i bardzo dobrze, ze podjada. dzięki Tobie maluch uczy się, ze zdrowo = pysznie 🙂 Powodzenia i będę czekać na fotki twojej przemiany
Zastanawiam się nad składem, są tam też węglowodany np. I co wtedy? Jak to się ma do zapotrzebowania na poszczególne makro?
Asiu, o który produkt pytasz?
Wszystko jasne. Świetny artykuł 👌😊
super artykuł 🙂
Bardzo dobry artykuł, rozwiał moje wątpliwości co do produktów zero 🙂